Dostałeś PIT i nie wiesz co z nim zrobić?

piątek, 9 września 2011

Wojna o franka. SNB kontra rynek. Kto wygra?

Szwajcarski Bank Centralny wypowiedział wojnę rynkowym spekulantom i nie będzie tolerował takiego przewartościowania swojej waluty. Czy jego plan zostanie zrealizowany?

Światowe rynki finansowe znalazły się w trudnej sytuacji. Głównym problemem światowych finansów okazują się problemy zadłużeniowe. O ile podczas kryzysu w 2008 roku głównym winowajcom był sektor bankowy, a rządy krajów były ostoją spokoju, tak teraz sytuacja okazuje się zupełnie odmienna. Uważane za bezpieczną przystań obligacje, były uważane za aktywów bez ryzyka. Często na tej podstawie wyznaczano stopę zwrotu wolną od ryzyka. W chwili obecnej takie uproszczenie może być bardzo mylne.
Problem tkwi również w fakcie iż równocześnie mamy do czynienia z problemami dwóch podstawowych walut świata: dolara i euro. Zatem inwestorzy zaczęli szukać innych alternatyw. Pierwsza myśl w takiej sytuacji to frank. Przepływ środków finansowych spowodował zatem silną aprecjację szwajcarskiej waluty. Decyzja SNB o bronieniu kursu 1,2 EUR/CHF jest bardzo odważnym krokiem. W przeszłości banki centralne w takich sytuacjach przegrywały z rynkiem. Może wytłumaczmy mechanizm.



Rynki w obawie o rozpad strefy euro lokują swoje aktywa we franku, kupując walutę Szwajcarii. Następuje aprecjacja Franka, kurs EUR/CHF idzie w dół. W takie sytuacji decyzja SNB oznacza sprzedaż Franka i zakup Euro. SNB posiada w swoich zasobach ok. 180 mld franków. Utrzymywanie kursu na poziomie 1,2000 EUR/CHF to nie innego jak kupowanie euro, gdy tylko cena spada poniżej. Zatem arsenał Szwajcarii to 180 mld franków. Co się stanie gdy ich zabraknie? Szwajcarzy są w tej dobrej sytuacji, że ich kraj zmaga się w tej chwili z deflacją. Zatem może zdecydować się na dodruk pieniądza, co wywoła impuls inflacyjny. Niewielki impuls jest pożądany, jednak pamiętajmy co może stać się później. Zwiększona ilość pieniądza i deprecjacja CHF może wywołać mocną inflację, jednak w kontekście zbyt mocnego franka, który zabija szwajcarską gospodarkę to zagrożenie co najmniej drugorzędne.

Można natomiast się obawiać że w dłuższym okresie rynek będzie chciał sprawdzić Szwajcarów. Nie mogą oni drukować pieniędzy w nieskończoność. Gdy ich zabraknie, kurs tąpnie w dół, a SNB wykaże ogromne straty na wycenie swoich dewiz nominowanych w Euro. Ekonomiści są zgodni że frank jest przewartościowany. Jednak rynek jest na tyle rozchwiany że nie zważa na to. Ryzyko jest tutaj podstawowym kryterium.

Co zatem może się wydarzyć? Paradoksalnie powodzenie planu SNB zależeć będzie nie od nich, a od otoczenia makro. W krótkim terminie to dobry ruch dla Szwajcarii. Pod jednym warunkiem. Że w okresie ok. roku rynki uspokoją się i powrócą do ryzykowniejszych aktywów. Jeżeli stanie się odwrotnie np. bankructwo Grecji, możemy mieć do czynienia z kolejną porażką banków centralnych. Rynek posiada większy arsenał niż SNB i może doprowadzić go do kapitulacji. Niemniej decyzja SNB bardzo odważna. Polscy kredytobiorcy powinni trzymać kciuki za powodzenie kroku SNB… Porażka SNB oznaczałaby nowe historyczne poziomy notowań franka …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz